Stanowczo wolę jeździć, dlatego też, jedziemy dalej.
Dzień 5
8 sierpnia 2015
Temp w nocy 7 stopni
Wstajemy wcześnie i w sumie, to chyba normalne. Skora spać chodzimy z kurami to i wstajemy z kogutami. Wyjeżdżamy jednak w trasę dosyć póżno z różnych względów.
Jedni zbierają się szybciej, inni potrzebują więcej czasu żeby się ogarnąć, ale jak uzgodniliśmy przed wyjazdem, napinki nie ma, konkretnego celu nie ma, wszystko robimy na luzie, więc … luzik.
Opuszczamy morze słoneczników i w drogę, na wschód.
Droga, droga, droga, a dzisiaj w drodze pada mi prędkościomierz i od teraz będę się opierał na odczytach chłopaków. Korzonki nadal dokuczają. Najgorzej jest kiedy trzeba wsiąść i zsiąść z motocykla, schylać się. W czasie jazdy jest ok. nic nie boli.
Gdzieś pod Saratowem szukamy miejsca na nocleg. Jak zwykle, Sylwek jedzie na zwiad, a tym razem, obaj z Bananem czekamy na rezultat tego zwiadu. Odjechał dosyć daleko, ale znowu znalazł ciekawe, piękne miejsce, tym razem na „Dębowym wzgórzu”.
Co trzeba zrobić, żeby po całym dniu jazdy w temperaturze ponad 30 stopni wsunąć się do śpiwora odświeżonym ? Wziąć kąpiel ! Ale jak, skoro w okolicy nie ma jeziora, rzeki ani nawet kałuży ? Trzeba mieć prysznic, po prostu. I ja taki mam ! Pojemnik przypięty jest pająkiem do wałka na tylnym siedzeniu, a że na ogół słońca nie brakuje, to i nam nie brakuje ciepłej wody.
Chłopaki są zachwyceni i odtąd korzystaliśmy z prysznica dosyć często i czasem nawet 5 litrów wody wystarczało do wykąpania trzech facetów.
Temp. 31 stopni
Dystans 600 km