Zapraszamy do relacji z rejsu tratwą z Inowłodza rzeką Pilicą Henryka Maciejczyka i jego szwagra Kazimierza Batorskiego, którzy wypłynęli 28 lipca 2020 roku po godzinie 17 z Inowłodza rzeką Pilicą.
Wczoraj (1 dnia wyprawy) na wysokości Żądłowic Henryk z Kazikiem przeżyli chwile grozy. Nocna burza w namiocie nad wodą napędziła im strachu.Musieli ratować namiot i sprzęty bo siarczysty deszcz w połączeniu z wiatrem nie miał litości.
Wiatr zerwał kilka śledzi i część tropiku więc trochę bagażu zmokła. Pioruny uderzały w rzekę więc ziemia dosłownie się trzęsła. Huk grzmotów i błyskawice zapewniały dodatkową adrenalinę. Na szczęście poza niewielkimi szkodami wyprawa nie została przerwana. Od rana podróżników przywitał skwar wiec wszystko błyskawicznie wyschło. Choć trochę niewyspani pierwszą przygodą minęli Łęgonice, Mysiakowiec i dotarli leniwą Pilicą do Domaniewic na nocleg.
2 dzień rejsu. Dziś noc zapowiada się spokojna więc będzie odsypianie… Jeśli chodzi o najgorsze problemy i jednocześnie lekcje na przyszłość to po 1 znalezienie miejsca na nocleg gdyż brzegi są mocno zakrzaczone tak ze przydała by się maczeta, po 2 niby banalna sprawa ale jak to faceci oczywiście zapomnieli kremu z filtrem więc ukrywają się pod czapkami byle tylko się nie spalić choć promienie i tak odbijają się od wody. Kto chce płynąć w taki rejs musi też przygotować się na mielizny i krzaki. Co trochę trzeba przepychać tratwę więc to podróż dla cierpliwych, nie mniej jednak widoki są najlepszą rekompensatą.