5 marca w tomaszowskim kinie Helios w ramach projektu Kultura Dostępna odbędzie się seans filmu „Sługi wojny”.
THRILLER PO POLSKU
„SŁUGI WOJNY”
REŻ. MARIUSZ GAWRYŚ
W „Sługach bożych” Mariusza Gawrysia, zupełnie przyzwoitym thrillerze z 2016 roku, w pamięci pozostawał klimat świetnie filmowanego Wrocławia oraz mocna rola Bartka Topy. Przypomnijmy, poprzedni film Gawrysia zaczynał się w momencie, kiedy z wieży wrocławskiego kościoła rzuca się młoda Niemka. Śledztwo w tej sprawie prowadzi doświadczony komisarz Warski (Topa), a do sprawy przydzielona zostaje także niemiecka policjantka pochodzenia polskiego Anna, grana przez Julię Kijowską. I jak w klasycznym thrillerze bywa, problemy dopiero się zaczynają…
W powstałych trzy lata później „Sługach wojny”, niewiele zostało z tamtej atmosfery, to w gruncie rzeczy zupełnie inna historia. Trochę szkoda. Znowu jednak akcja zaczyna się od morderstwa. Tym razem zamordowany został profesor medycyny, specjalista od przeszczepów. Sprawą zajmuje się komisarz „Sambor” (Piotr Stramowski), i podobnie jak w „Sługach bożych” do pomocy przydzielona zostaje mu kobieta – młodsza aspirant Marta Zadara grana przez niedawną absolwentkę Akademii Teatralnej w Krakowie, Marię Kanię. Śledztwo nabiera tempa, atmosfera między komisarzem a śliczną panią aspirant się zacieśnia, pojawiają się jednak kolejne ofiary, a do akcji włącza się wywiad wojskowy…
Nowy film Gawrysia w warstwie inscenizacyjnej nie ma niestety wiarygodności pierwowzoru. Oglądamy raczej życzeniową wizję rodzimej policji, która wydaje się świetnie wyposażona, wysportowana i wyglądająca dokładnie tak jak Stramowski i Kania. Owszem, jest na kim zawiesić oko, ale wiele wspólnego z realizmem to raczej nie ma.
Jeżeli jednak spuścimy trochę z odbiorczego tonu, film może okazać się całkiem znośną propozycją, nie wymagającą zbyt wiele od widza, dającą za to odrobinę przyjemności w zgadywaniu kolejnych odsłon śledztwa i obserwowaniem udanych akcji. Spodobały mi się także mniej oczywiste pomysły obsadowe. Gwiazdą jest bardzo popularny Stramowski, ale na drugim planie ciekawe portrety tworzą Aleksandra Pisula w ważnej roli podejrzanej o udział w morderstwie księgowej, albo Karolina Czarnecka znana przede wszystkim z brawurowej interpretacji utworu zespołu The Tiger Lillies – „Heroin and Cocain” (w polskim tłumaczeniu „Hera, Koka, Hasz, LSD”), tutaj występująca jako bardzo groźna motocyklistka. Najlepszą rolą w filmie jest jednak postać Doleckiego, byłego wojskowego, zagrana przekonująco i z poczuciem humoru przez Pawła Królikowskiego. Aktor jest na tyle dobry, że w zasadzie to z jego perspektywy chciałoby się obejrzeć ten film. Może tak będzie w trzeciej części „Sług…”?
Łukasz Maciejewski