wtorek, 15 października, 2024
Strona głównaKIRGISTANY 2015 czyli, bliżej, dalej, byle na wschód cz.22

KIRGISTANY 2015 czyli, bliżej, dalej, byle na wschód cz.22

Umówiliśmy się z Mizzokhidem na godzinę 9.00.
Jesteśmy już po śniadaniu, spakowani do drogi a jego nie ma, więc dłużej nie czekamy, idziemy na stare miasto – bazar.

Dzień 22, wtorek
25 Sierpnia 2015

Kirgistan

Wczoraj zamówiłem spódnicę, mam nadzieję, że jest już zrobiona i będę mógł ją odebrać. Okazuje się, że boks jest jeszcze zamknięty, a sprzedawcy z sąsiednich boksów nie wiedzą kiedy będzie otwarty. Tutaj nie ma stałych godzin, każdy pracuje, kiedy chce. Pozostaje mieć nadzieję, że w końcu ktoś się pojawi.
Tymczasem chodzimy, oglądamy, kupujemy uzbeckie czapki, zwane tutaj „doppa” i inne pamiątki.

Kirgistan
Kirgistan
Kirgistan
Kirgistan
Kirgistan
Kirgistan
Kirgistan
Kirgistan
Kirgistan

Po pewnym czasie, pojawia się Mizzokhid, nie chciał powiedzieć, czemu to tak długo trwało, ale nam się wydaje, że jego żona niezbyt była zadowolona z tych jego eskapad w naszym towarzystwie. Nie czekamy dłużej na moją spódnicę, wracamy do hotelu.
Pora się zbierać, bo w planie mamy dzisiaj Chiwę a to odcinek 450 km.
Żegnamy się z Mizzokhidem, zostawiając my na pocieszenie garść dolarów. Jesteśmy gotowi, lecimy więc, ale nie normalnie ulicami, a wąskimi uliczkami starego miasta. Przejazd ten nagrywamy z dwóch stron, ciekaw jestem co z tego wyszło.
Ponieważ, jest to ostatnia szansa, żeby jednak zdobyć upatrzona spódnicę, podejmujemy jeszcze jedną próbę. Jedziemy pod bazar, chłopaki czekają, a ja idę sprawdzić czy mój boks jest już otwarty. Hurra, wreszcie się udało, kupuję spódnicę za 70 tys. somów i mam nadzieję, że żona będzie zadowolona.
Co oznacza taka bańka na poboczu drogi ? My wiemy, że jest to prywatna, butelkowa stacja paliwowa i tylko od szczęścia zależy, na co tam trafimy. Nam się wydaje, że tutaj raczej szczęście nas nie opuściło i na nic paskudnego nie trafiliśmy.

Kirgistan
Kirgistan
Kirgistan
Image

Takie tam ustrojstwo, wytwór sowieckiej myśli technicznej.

Kirgistan
Kirgistan

Krajobraz powoli się zmienia i robi się bardziej pustynnie.

Kirgistan
Kirgistan
Kirgistan
Kirgistan

Gdzieś tam na pustkowiu zjeżdżamy do baru, jedyny budynek na przestrzeni kilkudziesięciu kilometrów.

Kirgistan

Praktycznie, wielkiego wyboru nie mamy, bo możemy zjeść rybę, albo rybę, lub też rybę pochodzącą z Amu Dari. My zamawiamy sobie suma i za kilogram z dodatkami płacimy 43 tys. somów. Rybka była smażona w głębokim oleju i mogę potwierdzić, że była bardzo smaczna.

Kirgistan
Kirgistan
Kirgistan
Kirgistan

Do baru podjeżdża czterech facetów, samochodem na uzbeckich numerach, którzy nie koniecznie wyglądają na Uzbeków i co się okazało ? Oczywiście, są to nasi rodacy, a dokładniej potomkowie zesłańców którzy obecnie mieszkają w Taszkiencie.
Chwila rozmowy, Sylwek nawiązuje nowe kontakty i lecimy dalej.

Kirgistan

Pogoda piękna, równa betonowa droga szybko ucieka spod kół, więc i my szybko zbliżamy się do Chiwy.

Kirgistan
Kirgistan
Kirgistan
Kirgistan

Ostatni odcinek dojazdowy (ok. 50 km) to troszkę inny świat z takimi widokami.

Kirgistan
Kirgistan
Kirgistan
Kirgistan
Kirgistan

W końcu, dojeżdżamy do Chiwy. Kiedy wjeżdżamy do miasta jest już wieczór, a ulice prawie nie oświetlone. Robimy rundę w poszukiwaniu hotelu i w pewnym momencie widzę, że w lusterku nie widzę Sylwka. Zgubił nam się Sylwek. Trąbię na Banana, zatrzymujemy się na poboczu i czekamy, ale Sylwek nie nadjeżdża. Nie mamy opracowanych procedur na taką ewentualność, ale trzeba jakoś działać żeby się znaleźć i mamy tylko nadzieję, że Sylwek zareaguje właściwie. Jedziemy z Bananem dalej, robiąc jeszcze raz tę samą rundę.
Ulice ciemne, mało widać, ale przed ostatnim skrzyżowaniem na poboczy widzimy znajomego Trampka. Zguba się znalazła, wszystko jest ok., możemy dalej szukać hotelu.
Pod samymi murami starego miasta znajdujemy hotelik i chociaż niezbyt nam się podoba, ale jest już póżno i ciemno, więc nie mając wielkiego wyboru – zostajemy.

Kirgistan

Udaje się też wytargować (w tajemnicy przed innymi klientami) dobrą cenę, bo jedyne 10 $ oczywiście ze śniadaniem. Dzisiaj wyjątkowo, nie jestem sam w pokoju, bo tym razem To Sylwek wylądował na balkonie.

Dystans 460 km
Temp. 26 stopni

RELATED ARTICLES

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments

Obserwator NA Co dalej z TŁOKĄ?
Don Wacław NA Kolejna porażka IKS
G-N8HC0LQYDH